czwartek, 11 lipca 2013

Konstancja i jej chłopcy z "Buzywerka" czyli 1001 złych uczynków w Zabrzu-Biskupicach [ZDJĘCIA, WYWIAD]

Konstancja Nowina-Konopka to pochodząca z Krakowa fotograf. Czy też raczej fotografka (zdecydowanie wolę żeńską formę i nią będę się posługiwał). Konstancja jest więc fotografką z Krakowa, która zawędrowała do Zabrza, do Biskupic, na Osiedle Borsiga.

Jak sama wyjaśnia, trafiła tu robiąc zdjęcia hodowcom gołębi (w ramach projektu "Futrowanie w Oberschlesien"). Czekając na jednego z "gołymbiorzy", na Bozywerku w Biskupicach, poznała pięciu młodych chłopców (nazywają się: Kaluś, Bajlas, Szychta, Gała i Mati). Dziś jest z nimi mocno zaprzyjaźniona, regularnie się spotyka i nie potrafi o nich zapomnieć. Wszystko dlatego, że ich dzieciństwo, beztroskie zabawy na biskupickich podwórkach, przypominają jej o własnej wczesnej młodości.

Konstancja zrobiła chłopakom zdjęcia i zdobyła nimi prestiżową nagrodę na międzynarodowym konkursie [LENS CULTURE 2013 - 21 nowych wschodzących talentów fotografii].

fot. Konstancja Nowina-Konopka
Czytaj WIĘCEJ o projekcie "1001 złych uczynków" [ZDJĘCIA]

Gdy zobaczyłem te zdjęcia: szare podwórka, odrapane ściany, zdewastowaną przestrzeń Biskupic - oburzyłem się, że przyjechała do nas kolejna domorosła artystka, która będzie pokazywać stereotypowy Śląsk. Takich zdjęć zrobił milion mój redakcyjny kolega, Arek Gola, zrobili ich równie wiele inni lokalni fotograficy. Po co więc znów robić kolejne i akcentować to, co nie jest przecież dominantą naszej rzeczywistości? - tak pomyślałem w pierwszym momencie.

Ale później porozmawiałem z Konstancją i przekonała mnie jej opowieść o tym, że właśnie ci chłopcy z Biskupic, w swej beztrosce, przeżywają prawdziwe dzieciństwo.

Zdaniem Konstancji, jako współcześni rodzice odeszliśmy od swobodnego traktowania własnych dzieci: zamykamy je w "piłeczkolandach", w sterylnych warunkach, gdzie włos z głowy im nie spadnie. Robimy to wiedząc, że nasze dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej, że nawet jeśli skakaliśmy po ceglanych ruinach i łaziliśmy po dachach, to nic złego nam się nie stało. I wręcz przeciwnie, takie atrakcje zahartowały nas na przyszłość!

Poczytajcie zapis mojej rozmowy z Konstancją, zobaczcie zdjęcia. Później możemy się zastanowić, czy artystce udało się uchwycić tę prawdę o dzieciństwie, którego nie przeżywają współczesne dzieci.

Zapraszam do świata pięciu chłopaków z "Buzywerka" (tak na osiedle mówi krakowska fotografka).

***

Łukasz Malina: Zastanawiam się czy w Krakowie, w np. takiej Nowej Hucie (dzielnica Krakowa) nie znalazłabyś podobnych chłopaków, którzy bawią się beztrosko tu i ówdzie? Czy to nie jest jedynie kwestia postrzegania, że łatwiej zauważyć coś na zewnątrz niż kilka ulic dalej?

Konstancja Nowina-Konopka: Nie lubię Huty, to po pierwsze. I nie znam, to po drugie. Chłopaków spotkałam przypadkiem, bo robiłam tam materiał o hodowcach gołębi i czekałam na modela. A na Śląsku lubię być, bo ludzie są fajni i mili i chociaż sami mają mało, to wszystkim się z Tobą podzielą. Myślę, że gdybym była bez kasy, to nie zginęłabym na Buzywerku z głodu. Rodzicom chłopaków mówię co robię, o czym to jest, bez ściemy i oni to akceptują. Dla porównania, ludzie w Krakowie czy w Warszawie zadzierają nosa i nie pozwolą Ci opowiedzieć o sobie tak, jak Ty ich postrzegasz. Więc nie sądzę by było to możliwe w Hucie.

fot. Konstancja Nowina-Konopka


Jak do tego doszło, że zaprzyjaźniłaś się z chłopakami?

Nie wiem jak to się stało. Byłam trochę znudzona i zmarznięta bo czekałam na modela, chłopcy też się chyba nudzili i tak się spotkaliśmy. Potem przyjechałam drugi raz i poznałam ich kolegów, potem przyjechałam już tylko dla nich.

Jeżeli dzieci zapraszają cię do swojego świata, gdzie nie ma dorosłych, chyba nie wypada odmówić. Chyba nie chciałam odmówić, chciałam tam wejść. Przyjaźń przyszła później. Martwię się o nich. Teraz głowię się, co zrobić żeby im trochę pomóc, żeby nauczyciele popatrzyli na nich inaczej, bo to dobrzy chłopcy. Kiedy zadzwoniłam do dyrektorki szkoły, nakrzyczała na mnie jak na jednego z chłopców, poczułam się jak dzieciak. Mają etykietę niegrzecznych, ciężko z tym walczyć.

Jak to nakrzyczała?

Chciałam podziękować, bo jeden z jej wychowanków pomógł mi w zdobyciu bardzo prestiżowej nagrody. Bez jego zaangażowania w projekt nie zdobyłabym nagrody w Lens Culture. Chciałam przesłać oficjalne podziękowania, poprosiłam o nazwisko dyrektorki, maila i potwierdzenie adresu. Musiałam ją długo przekonywać, żeby pozwoliła mi wysłać podziękowania dla chłopca na jej ręce...

Dla przykładu, jeden z chłopaków, Bajlas, rozbił talerz na głowie kolegi, Dawida, bo ten go obraził i poniżył.  Później jednak chłopcy wybaczyli sobie. Szkoła już niekoniecznie.

Dodam, że dałam chłopakom własny sprzęt foto. Nie zniszczyli mi go, nic mu się nie stało, w pełni im zaufałam. A przecież mojego aparatu nie pożyczam nikomu!

Jaki ślad poza zdjęciami, zamierzasz zostawić po Twojej wyprawie na Osiedle Borsiga?

Powstanie fotoksiążka, w której podpisami do zdjęć będą cytaty z chłopaków. Ich słowa potrafią wprowadzić w zakłopotanie i określają często ich sytuację, ich wiek. Są dziećmi, ale z bagażem dorosłych doświadczeń.

Co będzie dalej z Waszą przyjaźnią, z chłopakami? 

Nie wiem jaki będzie finał ich historii. Ile trzeba popełnić w dzieciństwie złych uczynków żeby stać się dorosłym? Ja przyznaję się do wielu złych uczynków w dzieciństwie: do potajemnego pływania w Kryspinowie, do rysowania po murach bez wiedzy rodziców, do chodzenia po kanałach z chłopakami, też do męczenia kota (mimo że kocham koty i nie dam krzywdy zrobić!). I przeżyłam jakoś to dzieciństwo, rąk i nóg mi nie urwało. Skończyłam jakieś tam szkoły i nie nakłuwam się igłą na dworcu. Może to jest tak, że mam tylko okulary dorosłego człowieka, które nakazują mi się zamartwiać, ale ostatecznie będzie przecież dobrze?

Uważasz, że to dobrze, gdy dzieciaki biegają same po podwórku?

Wydaje mi się że moje dzieciństwo i wielu moich rówieśników było bardzo podobne do dzieciństwa chłopaków z Biskupic. Bo nie mówiło się tak wiele o zagrożeniach typu: "pedofilia", bo nie było takiej miejskiej znieczulicy. Jestem pewna, że gdybym chciała zrobić krzywdę któremuś z tych chłopców, nie wyszłabym żywa z Buzywerka. Ludzie tam sobie pomagają, jest coś takiego jak sąsiedzkie czuwanie!

fot. Konstancja Nowina-Konopka

A jak to jest między chłopakami? Jakimi kierują się zasadami?

Gdy mają słodycze, dzielą się nimi po równo. To niewiarygodne, ale prawdziwe. Wśród nich panuje pełna demokracja i sprawiedliwość! Np. gdy mają nierówne kawałki czekolady, to pierwszy częstuje się ten, który ich nie łamał.

Czemu musi przyjechać ktoś aż z Krakowa, żeby dostrzec elementarne dobro w, ogólnie zaszufladkowanych jako niegrzeczni, chłopakach?

To nie tak... To nie jest historia krakowianki i chłopaków ze Śląska. To refleksja nad zmianą stylu życia, upływającym czasem, to się dzieje przecież wszędzie. Jest w Polsce więcej Buzywerków. I nie tylko w Krakowie dzieci są zepchnięte do ohydnych ogródków jordanowskich lub pozamykane w domu ze strachu przed potłuczonym szkłem i pedofilami.

Czy masz własne dzieci? Na jak wiele im pozwalasz?

Mam dwójkę. Trzymam w "akwarium" jak rasowa krakowianka. Żal mi ich, ale boję się o nie. Łzy krokodyla, ale taka jest prawda.

Próbujesz więc przekonać innych do czegoś, do czego nie przekonałaś siebie? Dlaczego?

Nie próbuję nikogo przekonywać. To historia tych chłopców, ich świat i moja refleksja nad upływającym czasem, utraconym dzieciństwem. Utraconym nie tylko dla mnie, ale dla teraźniejszych dzieci, nic więcej...

7 komentarzy:

  1. Kurde , to jest Bozywerek !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. artystka sie godo Buzywerek to jej sprawa
      tak tyz je fajnie

      Usuń
  2. Fajny blog. Sam pracuję w Biskupicach od 13 lat, więc mam opatrzone i wizualnie poznane dobrze. Czasami nawet jakieś zdjęcia uda mi się tam zrobić. Zapraszam na swojego bloga, gdzie pokazuję zdjęcia zrobione w naszym Zabrzu: http://fotozabrze.blogspot.com/

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, Pana bloga znam, często zaglądam, bo liczę na kolejne ciekawe ujęcia z Biskupic. Cieszę się, że dotarł Pan w moje skromne progi.

      Swoją drogą, interesuje mnie, jak na przestrzeni tych kilkunastu lat postrzega Pan Biskupice. Będę wdzięczny za ewentualne kilka zdań tu czy gdzieś indziej. : )

      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. To mocno miłe, że ludzie z innych części Polski doceniają (pomimo biedy panującej tu) nasz region i nasze zasady. POZDRAWIAM BARDZO SERDECZNIE i życzę równie owocnych dalszych poszukiwań tematów, które przeradzają się w fajne znajomości :) Jacek

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za pozytywne opinie. Jestem przekonany, że w samych Biskupicach mieszka wielu wspaniałych ludzi, którzy mogliby nam niejedno pokazać czy opowiedzieć. Przekonałem się o tym zbierając materiały do ilustrowanej książki na temat naszej dzielnicy, którą jesienią wyda Miejska Biblioteka Publiczna w Zabrzu. Zanim zacząłem rozmawiać z mieszkańcami Biskupic, nawet nie śniło mi się, do jakich ciekawostek dotrę. : )

    OdpowiedzUsuń