wtorek, 11 listopada 2014

Biskupicka inwazja plakatów wyborczych AD 2014 [ZDJĘCIA]

Dziś miało być z przymrużeniem oka. I niech tak będzie. A przynajmniej spróbuję... Bo czy to nie zabawne, że jeden kandydat powiesił swój plakat na płocie z napisem "NAWOZY"? A inny udaje latarnika, lewitując między dwoma słupami oświetleniowymi?

11 listopada wybrałem się na spacer po ukochanych Biskupicach. Szedłem jedynie ulicą Bytomską i przez chwilę ul. Kasprowicza (aż do Ukrainy) oraz kilkadziesiąt metrów ul. Okrzei na Bozywerku. Oto fotograficzna dokumentacja chaosu, który napotkałem. Zgodnie z prawem, komitety wyborcze mają obowiązek usunąć swoje śmieci z naszej dzielnicowej przestrzeni do miesiąca od daty wyborów. Z nieskrywaną przyjemnością zgłoszę komu trzeba, jeśli tak się nie stanie.

A teraz pora... pospacerować.

Przygodę z badaniem przedziwnego zjawiska, które równie dobrze można uznać za stan klęski żywiołowej pt. PLAKATOZA TOTALNA rozpocząłem od dawnego klasztoru naprzeciw cmentarza. Tu tajemnicze postaci o ludzkich kształtach skoncentrowały swoją obecność. Powiewają między drzewami, zasłaniają kościół, gapią się na zdezelowane torowisko tramwajowe. Kto wie? Może też się modlą? ;-)









Idziemy dalej. Będzie ciekawiej... Napotykam bowiem jednego z przedstawicieli "plakatozy", którego oblicze zostało opatrzone kilkoma zupełnie niewulgarnymi, ale na pewno niezbyt miłymi określeniami. Tu powiedzmy sobie wprost: "plakatoza" pociąga za sobą różne przejawy chuligaństwa. Świadczą o tym liczne pozrywane i potargane plakaty. No cóż. Taki mamy klimat.








W


Wśród osobników napotykanych po "kościelnej" stronie ulicy Bytomskiej nie brakuje "Szymonów słupników" i przedstawicieli gatunku "nadrzewnego". Co zamożniejsi odstawili się na billboardach/banerach. Reszta miejsc najwyraźniej przeznaczona jest dla pariasów "plakatozy".















































Osobny gatunek to tzw. latarnicy. Jest ich sporo, a jednemu udało się nawet coś, co Van Damme robił w reklamie ciężarówek VOLVO... czyli fikuśny rozkrok między dwoma słupami latarń! Brawo! Wygrał pan czajnik.









































Kolejna "kasta" to tzw. zaokiennicy, patrolujący teren z bezpiecznej odległości, zza sklepowych witryn. Od razu można poznać, komu nie chce się pracowicie zwisać ze słupa, drzewa czy płotu!















































"Plakatoza" nie oszczędza nikogo, ani niczego. Wielu śmiałków nie dotrwa do dnia wyborów, kończąc gdzieś pomiędzy źdźbłami traw, a psią kupą. Prawa natury są nieprzebłagane.
































N



Na koniec jeszcze co ciekawsze konfiguracje, czyli gęsto, dużo i o niczym. Wiszą, bo wiszą. Bo więcej miejsca było...












































Przemyślenia po spacerze

Wiele osób, których wizerunki zasiliły tę niechlubną galerię to moi znajomi. Dlaczego zatem kpię bezlitośnie z tego, co robią? 

1. Od lat zajmuję się badaniem zjawisk z zakresu komunikacji społecznej i wiem, że wieszanie plakatów to zwykłe wyrzucanie pieniędzy w błoto (podobnie jest jeśli chodzi o ulotki, banery, billboardy, etc.). Czy nie lepiej wyjść do wyborcy? Porozmawiać? Poznać jego problemy? A kasę, zamiast oddawać drukarni, przeznaczyć na jakiś dobroczynny cel.

2. Plakatowanie to zaśmiecanie naszej wspólnej przestrzeni! Miejmy do siebie szacunek. Plakaty wyborcze zagracają i tak naszpikowane koszmarnymi reklamami otoczenie. Po co to potęgować?

3. Ostatecznie, niektórzy mogą zwyczajnie nie chcieć oglądać codziennie na przystanku twarzy tej czy innej. Co jednak zrobić, skoro twarze są wszędzie? Brr...

Mógłbym tak naprawdę długo. (...)

Oby do 16 listopada. A potem sprzątać mi to raz dwa, bo bałaganu na mieście jest już dość bez słupników, latarników i innych stworzeń napłotnych.

Co sądzicie o plakatowej szarańczy, która napadła Biskupice/Zabrze/Śląsk i zapewne Polskę całą? Czy idąc na spacer, lubicie tak jak ja... wędrować wzrokiem od jednego plakatu do drugiego, pomiędzy tym próbując odnaleźć żonę/sklep/śmietnik/wejście do domu? Zapraszam do DYSKUSJI. 

Ps. Plakatu obok napisu "nawozy" niestety nie zdążyłem sfotografować, ale kto widział, ten pewnie miał ubaw. ;-)

14 komentarzy:

  1. Ojjjj chyba p. Urban podpadł, bo nie postawił piwa za glosy... Co za ludzie... Zniszczone plakaty to chyba efekt weekendowych imprez na Biskupicach... Mam nadzieje, ze w niedzielę p. Urban będzie pierwszy;-) Powodzenia!!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Plakaty z postaciami o ludzkich kształtach są podpisane imieniem i nazwiskiem dlaczego pisze więc Pan o " tajemniczych postaciach "??
    Komu zasłaniają kościół ? chyba ks.wikary się nie skarżył ? a zdjęcia przed starym klasztorem zrobił Pan jak zrobił, bo normalnie to kościoła nikomu nie zasłaniają no chyba ,że tylko wikaremu.

    Pozdrawiam Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma Pani racje. Jak sie nie ma do czego przyczepic, to sie zawsze cos znajdzie, aby dowalic innym. Przeciez Ci "ludzie z plakatow" maja nas reprezentowac, a ktos uzurpuje sobie prawo do pouczania ich. Pozdrawiam Andrzej

      Usuń
    2. @Maria: Wpis ma charakter żartobliwy. Miałem nadzieję, że to jasne. Niemniej, problem zaśmiecenia i tak niechlujnej już przestrzeni publicznej istnieje (wszechobecne plakaty tylko go potęgują, co uważam za strzał w kolano każdego, kto postanowił powiesić swoją facjatę więcej niż 2-3 razy). I nie, wikary się nie skarżył. A na pewno nie mnie. ;-) Pozdrawiam.

      Usuń
    3. @Andrzej: Kto tu komu dowala? To blog i wyrażam opinię. Zresztą, podobnie jak Pan. Niczego jednak nie muszę sobie "uzurpować". Jest sporo osób, które się ze mną zgodziły, ale mam świadomość, że nie wszyscy muszą widzieć problem tak samo. Chętnie poznam zatem argumenty, które przemawiają za wytapetowaniem dzielnicy kilkuset plakatami - może mnie Pan przekona? I uwierzę, że ten PLAKATAKLIZM ma sens? Peace and love! ;-)

      Usuń
  3. O widzę że ktoś się che Urbanowi podlizać....

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj widzę że ktoś się chce Urbanowi podlizać....

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny tekst, zresztą jak zawsze. Zaokiennicy, fajna nazwa ale nie wiem czy to takie bezpieczne miejsce bo u mnie akurat jeden z klientów zerwał plakat pewnego kandydata. Wisiał w dostępnym miejscu ale też i nie cieszył się ten Pan sympatią i nasłuchałam się na ten temat, ale skoro się zgodziłam to sobie wisiał aż do momentu gdy go zerwano i nawet zabrano, bo nie było go na posadzce. Co do tych kandydatów nikt nie ma zastrzeżeń a jeden z nich cieszy się poparciem mieszkańców. Zaczynam wierzyć że jednak pójdą ludzie na wybory. Nie wiem tylko czy się cieszyć, czy smucić że znalazłam się na trasie Pana wędrówki. Jedno jest pewne, ulice wyglądają okropnie i wolałabym żeby przekonywanie do siebie trwało przez 4 lata (oczywiście nie na drzewach itp) a nie na hurra, na 2 tygodnie przed wyborami. Czekam na 16 i na sprzątanie tego ulicznego śmietnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa oraz porcję bardzo trafnych spostrzeżeń. Pozdrawiam. :-)

      Usuń
  6. Przeszkadzaja plakaty? Kampania jest, wiec co ma wisiec? Pranie? I tak jest lepiej niz 10-15 lat temu. Z powazaniem Lukasz Andrzejewski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie musi wisiec bo kampania to nie powód żeby śmiecić!!!!

      Usuń
    2. Flaszki po piwie i psie kupy to sa smieci, a nie kilkadziesiat plakatow.

      Usuń
    3. @Lukasz Andrzejewski: Kampania kampanią. A co z kulturą osobistą kandydatów/szacunkiem do przestrzeni publicznej? Naprawdę tego nie łapiesz? Plakaty w liczbie blisko 300 sztuk przy jednej tylko ulicy zwyczajnie obrażają wyborców. Kto dokonuje wyboru po obejrzeniu plakatu? (to pytanie retoryczne). Pozdrawiam. :-)

      Usuń
    4. Nie jestem tak inteligentny jak Pan, ale przynajmniej szanuję opinie innych. Lukasz Andrzejewski.

      Usuń