czwartek, 17 września 2015

Biskupiczanie, przestańmy skamleć o cholerny market!

fot. TheeErin (CC BY-SA 2.0)
Dziś trochę emocjonalnie, ale tylko trochę. Bo przede wszystkim jednak racjonalnie. O sklepie Lidl i każdym innym, domniemanym, który miałby się otwierać w Biskupicach. Zapraszam do lektury, przemyśleń i dyskusji.

Z narastającym niepokojem śledzę rozmowy toczące się zarówno w internecie, jak i na ulicy, o tym, jak wielka krzywda dzieje się nam w Biskupicach, bo nadal nie wybudowano tu dużego sklepu... Niektóre zdania brzmią jak wyjęte rodem z kabaretu, tyle że to nie kabaret, a nasza dzielnicowa rzeczywistość!

- Nigdy nie doczekamy się tego Lidla!
- Oszukują nas, na pewno ktoś chciał tylko ziemię kupić i drożej sprzedać.
- Wszyscy mają takie sklepy, tylko nie Biskupice!
- Niech go wreszcie wybudują!
- Miasto blokuje pozwolenie...
- Biskupice są za biedne na taki sklep!
- Jesteśmy zacofaną dzielnicą!
(to tylko skromna część powtarzanych opinii)

Moi Drodzy, opamiętajmy się, bo za chwilę popadniemy w jakąś zbiorową histerię. 

Czy naprawdę tak istotnym problemem Biskupic jest... brak Lidla/Biedronki/Aldi czy innego Tesco?

Nie! Nasze problemy to: słaba infrastruktura drogowa, zaniedbane kamienice będące własnością miasta, brak placów zabaw z prawdziwego zdarzenia, brak firm oferujących pracę za godne pieniądze, zapuszczone skwerki, które niektórzy szumnie nazywają parkami czy wreszcie nagminny wandalizm praktykowany przez hordy rozwydrzonych gnojków, co po najtańszym piwku czy lufce dopalacza rozpieprzają śmietniki, ławki i przystanki. 

To są podstawowe problemy naszej dzielnicy. A nie brak cholernego marketu!

Co więcej, w wielu miastach w Polsce, gdzie społeczności są bardziej świadome swojej przestrzeni i praw, budowa sklepów wielkopowierzchniowych jest wręcz niemile widziana! Tak dzieje się m.in. w, nieco od nas oddalonej, Gdyni, gdzie inwestor postanowił wybudować... mieszkanie w sklepie, byle spełnić kryteria dotyczące lokalnej zabudowy. 

A w Biskupicach co? Prosimy! Radni dzielnicy piszą pisma, prezydent wypowiada się na ten temat na oficjalnym spotkaniu z mieszkańcami... Stawiamy się w roli skamlących o sklep nieszczęśliwych ludzi, którymi wcale NIE JESTEŚMY!

Rozumiem argumenty, że starszym osobom trudno pojechać do marketu oddalonego o 3 km, w centrum miasta. Rozumiem, że odwiedzając Biskupice można odnieść wrażenie, że w pewnym sensie, czas zatrzymał się tu dobre 20 lat temu, ale za nic nie zrozumiem tego uwłaczającego ludzkiej godności skamlenia!

Sklepów mamy w dzielnicy pod dostatkiem. Ogólnospożywcze, mięsne, z pieczywem, wielobranżowe, budowlane, z kwiatami, duperelami po 2 złote, motoryzacyjny i nawet... zielarski! 

Często robię w nich zakupy. Jest tu tanio lub porównywalnie względem cen w dyskontach i hipermarketach. Bo ceny w dyskontach wcale nie są tak niskie, jak mogłoby się to komuś wydawać. Sprytni menadżerowie dwoją się i troją, by przyciągać do dyskontów promocjami na ograniczone ilościowo towary, ale na tym koniec.

Czy się to komuś podoba, czy nie, duże sklepy pojawią się w Biskupicach. To nieuniknione. I zupełnie naturalne w dobie zmian gospodarczych oraz społecznych, jakie zachodzą w Polsce i na Śląsku.

Przestańmy więc skamleć o coś, co zmieni nasze życie równie mocno, jak fakt, że dopadnie nas katar, a potem się go pozbędziemy. I znów zachorujemy i znów będziemy zdrowi...

PS Tak, wiem. Pisałem o planowanej w Biskupicach inwestycji Lidl Polska jako pierwszy. Nadal podtrzymuję opinię, że budowa może pobudzić rozwój dzielnicy, jednak spoglądanie na nią jak na sprawę życia lub śmierci jest mocną przesadą i nie świadczy najlepiej o nas, mieszkańcach Biskupic. ;-)

11 komentarzy:

  1. :):). Trochę mnie rozbawił Pana bardzo emocjonalny artykuł, widać, że z głębi serca pisany i na gorąco.
    Zgadzam się z tym co Pan pisze. Przeprowadziłam się tu z centrum Gliwic i czuję się jak "u Pana Boga za piecem". I raczej nie wrócę tam właśnie z powodu wielkiej ilości ludzi, samochodów i marketów Cieszę się z tego, że tu znam każdą Panią w sklepie i mogę sobie z nią porozmawiać, Pani ta wie co ja zwykle kupuje,pięknie się uśmiecha, porozmawia ze mną...Zastanawiam czy ktoś w Lidlu zostawi dla nas pod ladą świeży chlebek? Raczej nie..Zamkną nasze fajne sklepiki bo klienci pójdą do marketu...nowych miejsc pracy będzie może 10 a stracić pracę w mniejszych sklepikach może więcej osób.Mnie tam nie brakuje w Biskupicach nic oprócz własnie placu zabaw z prawdziwego zdarzenia i trochę więcej czystości i dbałości mieszkańców o własną dzielnicę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, że Biskupice mają właśnie ten swój niepowtarzalny urok, nieco zamkniętej społeczności, w której można spotkać wielu naprawdę bardzo miłych ludzi. Nie jesteśmy tu dla siebie aż tak anonimowi, jak w większych dzielnicach. Proszę tylko nie "szufladkować" mojego tekstu jako głosu przeciwko dużym sklepom/w obronie małych, itd.

      To nieprawda, że małe padną. Już to mówiłem, ale proszę zauważyć, że w innych dzielnicach Zabrza, w innych miastach konurbacji, nie brakuje marketów, a małe sklepy mają się dobrze. "Dla wszystkich starczy miejsca...". ;-)

      Pozdrawiam. : )

      PS Jeśli ktoś zostawia "świeży chlebek pod ladą", to może być spokojny o przyszłość swojego biznesu, prawda? :-)

      Usuń
  2. Chyba mocno oderwało Pana od rzeczywistości (bo aż strach myśleć że ktoś zaspinsorował ten artykuł). Ludzie - Mieszkańcy oczekują takiego sklepu więc jest taka potrzeba! Prawda, przykra prawda jest taka że sklepy w Biskupicach nie noszą znamion (w zdecydowanej większości) profesjonalnego handlu - zmienne ceny, mylące się sprzedawczynie, zawierane daty przydatności, wszechobecny brud to sprawy o których większość mieszkańców Biskupice wie! Przypomnę jeszcze tylko że dyskont to również miejsca pracy, podatki, umowy, zarobki - zdecydowanie uczciwsze niż w biskupickich "super sklepach" . no i na koniec tak tylko dla rozluźnienia atmosfery: chyba dobrze że Biskupice to nie Gdynia ale przykład piękny Panie Redaktorze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zasponsorował oczywiście - to dość istotna literówka

      Usuń
    2. Wręcz przeciwnie, rzeczywistość trzyma mnie mocno i nie chce puścić. W tekście nie neguję potrzeby postawienia marketu. On powstanie. I jest potrzebny, owszem.

      Piszę, jak pewnie łatwo zauważyć, o przedziwnej i smutnej w gruncie rzeczy postawie części mieszkańców, którzy na każdym kroku przywołują teorie spiskowe, dlaczego sklepu jeszcze nie ma lub mówią i piszą o nim, jak gdyby miał być naszym największym wybawieniem. Nie tędy droga. Szanujmy się. :-)

      Co do Gdyni, to jedynie przykład, bliższe też można znaleźć, tu na Śląsku. Ten akurat aktualny, dlatego przytoczyłem.

      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. :-)

      Usuń
    3. PS Nikt tu niczego nie sponsorował, a przynajmniej nic o tym nie wiem, na konto nic nie wpłynęło. ;-) I o zgrozo, w automatycznie wyświetlanych reklamach obok tego tekstu wyświetla się nawet jeden ze wspomnianych marketów, z najnowszą promocją. Zatem chyba jednak... pudło! ;-)

      Usuń
  3. Nie bardzo mogę się rozpisywać bo telefon nie jest najlepszym urządzeniem do pisania dłuższych tekstów. W tym momencie krótko, ile tych zatrudnionych osób, w tych sklepikach ma umowę? Ile z nich pójdzie na płatny urlop,jakie są płace osób w sklepach nocnych? A czystość w tych niektórych sklepach? Libacje na ulicy pod sklepami nocnymi, o czym opowiadają mieszkańcy tych kamienic i okolicznych. Nie słyszałam żeby ktoś skamlał o Lidla,ludzie się go dopominają. Pani zostawi świeży chlebek? To już nie z tej epoki. Chleb do wszystkich sklepów dowożony jest codziennie więc nie ma potrzeby zostawiania go. Mieszkańcy Biskupic jeżdżą do marketów do Zabrza i do Bytomia,ostatnio starsza Pani powiedziała mi że pojechała do Lidla w Bytomiu a ze miała czas bo powrotny tramwaj był opóźniony to sobie obejrzała okolice Lidla a tam wszystko obok siebie, Lidl, Biedronka.... Co do cen, proszę wejść do Delikatesów u Mirka na Wolności, obok zejścia na mały targ. Tam są ceny dla klienta i dlatego jest tam mnóstwo osób prawie non stop. Ceny w Biskupicach nie są wcale niskie a dla kogoś kto liczy złotówki to przykładowy jogurt za 0,89 czy 0,99 a 1,20 - 1,40 to różnica.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czas pokaże jak będzie. Mnie osobiście market niepotrzebny jest:). A podatki to ja nie wiem..Panie Anonimowy. Ostatnio czytałam artykuł o tym, że miasta dopłacają zagranicznym inwestorom aby stworzyli miejsca pracy..i podatki też płacą śmieszne..poszukam tego artykułu to wkleję. Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan redahtor chyba jest na zdjęciu załączonym do artykułu.

    OdpowiedzUsuń
  6. nooo wiocha jak ludzie zabijają się o lidle
    zróbcie coś z ymi dziurami najpierw na drogach! jezdzić się po Biskach nie da
    urząd naciskać nie za biedronkami latać

    OdpowiedzUsuń